Fantastyczna opowieść o pochodzeniu rodziny

Wiersz Joanny Papuzińskiej pt. "Historia" omawiany na lekcji języka polskiego stał się inspiracją do napiania przez czwartoklasistów fantastycznych opowieści o powstaniu rodziny.

Poniżej można przeczytać najciekawsze prace.

Piotr Darłak Jak powstała moja rodzina? 

Dawno, dawno temu piękna dziewczyna - Czesia - wybrała  się do lasu zbierać borówki. W ciągu godziny napełniła prawie cały koszyk i już miała wracać, ale w głębi gaju dostrzegła jeszcze dojrzałe, duże owoce. Postanowiła tam iść.

Gdy podeszła bliżej, zobaczyła małą chatkę. Dziewczyna ominęła ją i pochyliła  się nad krzewami jagód, które rosły tuż obok domku. Nagle przed Czesią stanęła Baba Jaga. Miała wyłupiaste oczy, a w ręku trzymała miotłę. Zaczęła krzyczec na dziewczynę. Wrzeszczała, że kradnie jej owoce. Z całej siły chwyciła ją za rękę i zawlokła do chaty. Tam uwięziła biedną panienkę w dużej, zardzewiałej klatce. Czesia długo siedziała w niewoli. Musiała sprzątać i gotować Babie Jadze.

Pewnego dnia przejeżdżał tamtędy królewicz. Utrudzony chciał odpocząć, więc wszedł do środka. Niewolnica właśnie szorowała podłogę. Spodobała się pięknie ubranemu panu. Niespodziewnie w drzwiach stanęła czarownica. Kazała dziewczynie iść do komórki. Królewicz Stefan zauważył, że dziewczyna jest uwięziona i postanowił jej pomóc. 

W nocy zakradł się i przywiązał Babę Jagę do łóżka. Nastepnie uwolnił Czesię. Szybko wsiedli na konia i ruszyli do zamku. Spieszyli się, bo wiedzieli, że jędza przy pomocy czarów może się oswobodzić. Na szczęście udało im się dojechać do posiadłości księcia. Tu już byli bezpieczni. Młodzi zakochali się w sobie. Czesia zgodziła się zostać żoną Stefana. Wiedziała, że ukochany będzie zawsze jej bronił przed złem. Odtąd żyli długo i szczęśliwie.

 

 

Wiktoria Frączek Tak powstała moja rodzina

 

Dawno temu żyła piękna królewna, której ojciec był królem mądrze rządzącym swym królestwem. Jego największym marzeniem było wydać za mąż córkę.

Pewnego dnia do zamku przyjechał królewicz, który pragnął poślubić królewnę. Król od razu by się zgodził, lecz jego córka stawiała opór. Władca nie wiedział, co ma robić. Wreszcie tak powiedział:

- Jeśli pragniesz pojąć mą córkę za żonę, musisz zabić smoka, który od lat terroryzuje moje królestwo. Tego żąda ma córka.

- Zgadzam się! - odparł szybko młodzieniec i odjechał.

Gdy śmiałek nie wracał przez pięć dni, król ogłosił, że pożarł go smok.

Wkrótce u wrót zamku stanął kolejny młodzieniec. Tym razem monarcha ostrzegł go przed niebezpieczeństwem i prosił, by się dobrze zastanowił. On jednak nie wahał się i od razu wyruszył w bój z poczwarą. 

Tymczasem pewien wieśniak postanowił śledzić rycerza, bo sam chciał się przekonać, gdzie znajduje się smocza jama. Chciał on bowiem pokonać bestię podstępem.

W gęstym lesie rycerz odnalazł pieczarę, ale nie zdążył wyciągnąć miecza, gdy wyskoczył potężny potwór i pożarł kolejnego śmiałka. Zadowolony smok wrócił do jamy nie wiedząc, że ktoś jeszcze na niego się czai.

Wieśniak tylko na to czekał. Podrzucił pod jaskinię skórę barana. Sam ukrył się za drzewami i zaczął beczeć jak owca. Smok natychmiast zareagował i połknął przynętę. Niespodziewanie poczuł, że coś go piecze w brzuchu. Nie wiedział, że to siarka, którą był wypchany baran, pali mu wnętrzności. Sprytny wieśniak, który był szewcem, poczekał, aż smok padł i na dowód, że go pokonał, uciął mu głowę i udał się do zamku. 

Gdy król dowiedział się o tym, bardzo się ucieszył i oddał mu córkę za żonę. O dziwo panna nie miała nic przeciwko. Kilka lat później para doczekała się dzieci...

Tak się poznała moja prababcia z pradziadkiem :)

 

 

Joanna Dyl Tak się poznali moja prababcia z pradziadkiem


Pewnego dnia mama prababci Bronisławy powiedziała jej, żeby poszła odwiedzić chorą ciocię Anię. Krewna mieszkała dosyć daleko, w odległej wsi za gęstym lasem. Troskliwa kobieta przestrzegała córkę, by uważała na złego wilka, ale dziewczyna była tak rozkojarzona, że nie słyszała ani słowa z przestrogi
. Wzięła koszyk z lekarstwami oraz świeżo upieczonym ciastem i pobiegła.

Był słoneczny dzień, a Bronce dopisywał dobry humor. Dziewczyna podskakiwała i śpiewała różne piosenki. Wtem zobaczyła piękne kwiaty. Pomyślała, że nazbiera je i da cioci Ani. Tymczasem sprytny wilk obserwował ją bacznie. Podsłuchał o czym śpiewa, a także mówi do kwiatów i szybko pobiegł do domku cioci Ani.

Kobieta - myśląc, że to siostrzenica - otworzyła wilkowi, a ten tylko na to czekał i ją zjadł. Szybko przebrał się w jej ubrania, położył się w łożu i założył okulary.

Bronia nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się pod drzwiami krewnej. Grzecznie zapukała, a gdy weszła do środka, zobaczyła chorą ciocię. Położyła koszyk i usiadła na łóżku koło Ani. Jednak coś ją zaniepokoiło i spytała:

- Ciociu, dlaczego masz takie wielkie oczy?

- Żeby cię lepiej widzieć - odpowiedział wilk.

- A dlaczego masz takie wielkie zęby? - dopytywała dziewczyna.

- Żebym mógł cię zjeść! - warknął zwierz.

I wtedy wilk zrobił to, co powiedział...

Na szczęście w pobliżu przechodził leśniczy, który też postanowił odwiedzić chorą. Nagle coś go zaniepokoiło. Z domku dochodziło niezwykle głośne chrapanie! Zakradł się i już miał strzelić do wilka, gdy usłyszał głosy dochodzące z brzucha zwierzęcia.

Długo się namyślał co zrobić, aż w końcu znalazł rozwiązanie. Ogłuszył rabusia, przygotował nożyczki, igłę, nici oraz wiadro kamieni. Najpierw ostrożnie przeciął brzuch i wyciągnął wymęczone krewniaczki. Następnie napchał głazów do brzucha i zaszył wilka.

Uratowane i ich wybawca schowali się za drzewem i czekali, aż wilk wyjdzie z chaty. Ten po krótkiej drzemce wstał, ale coś było nie tak. Z każdym krokiem jego brzuch stawał się coraz cięższy. Dowlókł  się do strumyka i nie wiadomo, co się z nim stało, bo już nie wrócił.

Ciocia Ania i Bronisława rzuciły się na szyję leśniczemu Andrzejowi i dziękowały za ocalenie. Wtedy to leśniczy zakochał się w młodej pannie Broni. Żadna dziewczyna mu się do tej pory nie podobała tak bardzo jak ta wesoła panienka. I tak poznali się moja prababcia z pradziadkiem. Od tej pory byli już zawsze razem. Żyli długo i szczęśliwie, i mieli dwoje ślicznych dzieci. 

NA GÓRĘ